sobota, 27 września 2014

Rozdział 2

*Lilly*
Jutro koncert Justina Biebera. Chyba przepłaczę cały dzień. Tak bardzo chciałabym go zobaczyć na żywo! To okropna świadomość, że człowiek, którego kochasz, jest tu o, obok, na wyciągnięcie ręki, a i tak nie możesz nawet go zobaczyć. 
Łzy spłynęły po moich policzkach.

*Nicole*
Bawiłam się na placu zabaw, kiedy przyszła Barbara Vilcoux. Ona jest strasznie wredna! 
- Pokaż bluzkę - powiedziała. Uśmiechnęłam się i z dumą ukazałam mój T-shirt z wizerunkiem Justina Biebera.
- Pokaż torbę - powiedziała znów. Wzięłam moją torbę z wizerunkiem Jusa i pokazałam ją Barbarze.
- Ja tego nie widziałam, ja tego nie widziałam... - Barbara załamała ręce. Dlaczego ona tak ocenia Justina? Przecież nawet nie słyszała "Believe" i "Never Say Never"! Nie wie, co zrobił! Nie wie, jak bardzo nas kocha! Nie wie, jakim jest cudownym człowiekiem! 

*Justin*
"Kocham Cię"... Wiecie, co? Chciałbym mieć osobę, której mógłbym to powiedzieć, a ona odpowiedziałaby mi to samo. Dlaczego nikt mnie nie kocha? Dlaczego nikt się o mnie nie troszczy?
Ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju hotelowego. Otworzyłem. Moja mama.
- Justin, możemy porozmawiać? - spytała.
- OK - burknąłem i wpuściłem ją, zamykając za sobą drzwi. Mama usiadła na krześle, skrzyżowała ręce i popatrzyła na mnie karcącym wzrokiem. Spuściłem głowę. Zaczyna się kazanie.
- Zaniedbujesz fanów - zaczęła. Szlag mnie trafił od razu.
- Ja zaniedbuję fanów! Jakbym tak było, to nie byłoby mnie teraz tutaj, tylko grzałbym dupę przy kaloryferze w Nowym Yorku! - wrzasnąłem.
- Wyjrz przez okno! - krzyknęła mama.
- Twoi fani dwie godziny czekają na ciebie na mrozie, żeby zobaczyć cię choć przez chwilę, a ty nie raczysz głowy wystawić! 
Wyszedłem na balkon. Rzeczywiście, tam stali moi fani.
- Kochani! - krzyknąłem i pomachałem im. Spojrzeli w górę i zaczęli krzyczeć. Uśmiechnąłem się. Kocham ich. Moi Beliebers mnie uszczęśliwiają. 
- Kochani, osiągnęliście swój cel, zobaczyliście mnie! A teraz proszę, wracajcie do domu! Nie chcę mieć na sumieniu waszego zdrowia! Kocham was! Czekam na koncert! - pomachałem im i wróciłem do pokoju.
- Zbyłeś ich - powiedziała mama.
- I nawet nie założyłeś kurtki.
"Ja pierdole", pomyślałem.
- Wiecznie ci coś nie pasuje. Nie rozumiesz mnie ani trochę. Wyjdź - wycedziłem przez zęby. Moja mama pokręciła głową i ruszyła w stronę drzwi. Kiedy nacisnęła klamkę, powiedziała:
- Nie tak cię wychowałam.
- Nie rozumiesz mnie, wyjdź - powtórzyłem. Mama wyszła i trzasnęła drzwiami. Oparłem się o ścianę i zacząłem płakać.

*Lilly*
Siedziałam w swoim pokoju, kiedy zadzwoniła moja przyjaciółka, Olyvia.
- Hej - powiedziała.
- Cześć - podciągnęłam nosem.
- Dzisiaj o 20.00 masz być pod domem Patricka. Ważna sprawa. Nie ma odwołania. Pa - i rozłączyła się.
O co jej chodzi?
Olyvia mieszka w Los Angeles. Wie dobrze, w jakim jestem stanie, a mimo to każe mi o 20.00 iść pod dom mojego byłego - obecnie mojego przyjaciela - w "ważnej sprawie". Nie raczy powiedzieć, o co chodzi. Dajcie wy mi wszyscy święty spokój. 
A jednak o 20.00 stałam pod domem Patricka i zadzwoniłam do drzwi. Otworzył. Na mój widok się uśmiechnął.
- Hej - powiedział tajemniczo.
- Cześć. Przyszłam tu tylko dlatego, że Olyvia mi kazała. Co to za ważna sprawa? - spytałam zniecierpliwiona. Patrick zachichotał i dał mi do ręki białą kopertę.
- Prawdziwe. Naprawdę. Nie musisz płacić. Pa - zamknął mi drzwi przed nosem. O co chodzi? Narkotyki? Żyletki? Jesus, żyletki! Przydałyby się. Otworzyłam kopertę. Ale to było coś o wiele lepszego od żyletek. Bilety na koncer Justina Biebera. Dwa zwykłe. Wyjęłam jeszcze karteczkę. "Dla Ciebie i Nicole. Nie dziękuj. Zajmę się dojazdem. Olyvia"
Byłam cholernie szczęśliwa. Nie mogłam w to uwierzyć. Czułam się, jakby ktoś doczepił mi skrzydła. Po raz pierwszy od wielu dni na mojej twarzy zagościł wielki, szczery, prawdziwy uśmiech. Łzy pociekły mi po twarzy. Po prostu rozpłakałam się ze szczęścia. 
Wyciągnęłam komórkę i napisałam SMSa do Olyvii: "Dziękuję Kochana! Nawet nie wiesz, jak mnie uszczęśliwiłaś", po czym pobiegłam do domu, żeby opowiedzieć o wszystkim Nicole.

3 komentarze:

  1. Cudny rozdział ! Czekam na next ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz świetnie! Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że piszesz z różnych perspektyw, od każdego bohatera. Mam nadzieję, że będzie się działooo;) Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń